Psy nie lubią sylwestra i relanium
2010-12-31 14:00:00
W tym trudnym dla zwierząt czasie wyprowadzajmy psa tylko na smyczy, a w samą noc sylwestrową wyjdźmy z nim na dwór dużo wcześniej, przed północą
- Na naszym podwórku już się zaczęła coroczna strzelanina. Potrwa do sylwestra, albo i trochę dłużej. Dla mojego Toffika to prawdziwy koszmar: trzęsie się biedak po każdym wystrzale, nie chce wyjść na dwór, a gdy go wyniosę, błyskawicznie się załatwia i pędzi z powrotem do klatki, jakby go stado wilków goniło - opowiada Krzysztof Markowski z Żabianki. - Żeby nie dostał zawału, podaję mu środki uspokajające.
O tym, że kolorowe sztuczne ognie i głośne petardy to zmora większości psów wie każdy właściciel czworonoga.
- Raz o tym zapomniałam. Wzięłam, jak głupia moją sunię w sylwestra do Jelitkowa, inne psy też zresztą tam były. Boże, co się działo, gdy zaczęli odpalać petardy - te biedne zwierzaki nie wiedziały z nerwów, co ze sobą zrobić - opowiada Teresa Rudecka z Przymorza. - Moja Smuga od razu po prostu zwiała. Dobrze, że pies mądry i wie, gdzie mieszka. Rano znalazłam ją błąkającą się samotnie pod klatką. Ale Kojot sąsiadów nie miał tyle szczęścia - rozbawiony szczeniak chwycił petardę, a ta wybuchła mu w pysku, nie było co zbierać. To oczywiście wina właścicieli, że nie trzymali Kojota na smyczy, ale dzieciaki z fajerwerkami też powinny uważać, gdzie strzelają.
Najczęściej ogłuszone strzelaniną psy rzucają się do panicznej ucieczki na oślep. - Co roku więc o tej porze schroniska dla zwierząt przeżywają prawdziwy horror. Trafia do nich mnóstwo zagubionych, przerażonych psów, które uciekły właścicielom, bo wystraszyły się fajerwerków. My się bawimy, świętujemy i często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że dla zwierzęcia wszystkie te wybuchy, huki i błyski to ogromny stres - podkreśla Ewa Gebert, prezes Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals. - I potem dzwonią do nas zrozpaczeni właściciele, szukający swego pupila. Czasem rzeczywiście czeka on w schronisku, bo ktoś go tam przyprowadził, ale bywa też i tak, że pies ucieknie naprawdę daleko albo zginie pod kołami samochodu. Dlatego w tym trudnym dla zwierząt czasie powinniśmy trzymać się żelaznej zasady - wyprowadzajmy psa tylko na smyczy, a w samą noc sylwestrową wyjdźmy z nim na dwór dużo wcześniej, przed północą, zanim rozpocznie się fajerwerkowe apogeum. W miarę możliwości nie zostawiajmy go też samego w domu.
Janusz Biernat, lekarz weterynarii w przychodni na Kaprów w Oliwie: Przy fobiach dźwiękowych nie ma jednej metody postępowania. Jeden pies przeżywa wystrzały mocniej, drugi prawie ich nie zauważa. A na dwór przecież trzeba z nim wyjść. Ale nic na siłę - jeśli przerażony pies zapiera się łapami i nie chce opuścić domu, nie zmuszajmy go, żeby nie zwiększać stresu. Jednak generalny błąd, jaki popełnia większość właścicieli, to utulanie i pocieszanie wystraszonego psa. W ten sposób utwierdza się go tylko w przekonaniu, że dobrze robi, że są powody do takiego zachowania. Tymczasem najlepiej nie zwracać na niego uwagi. Będzie oczywiście piszczał i chował się pod łóżkiem, ale to trzeba po prostu przeżyć. Jeśli jednak jego panika trudna jest do opanowania, należy zgłosić się do lecznicy po środki uspokajające - mogą być one podawane wyłącznie pod kontrolą lekarza, który dobierze odpowiednią do wagi psa dawkę. Bo w żadnym razie nie może to być relanium - psy różnie na nie reagują, poza tym dawka dla zwierzęcia zawsze musi być większa niż dla człowieka.
Aleksandra Kozłowska, Gazeta Wyborcza Trójmiasto