o zwierzaku:
Wydaje się, że dopiero co przybył do mojego domu mały szczeniak, znaleziony na trawniku,zapewnie porzucony przez poprzedniego wlaściciela. Zwierzak byl w opłakanym stanie: zapchlony,wychudzony,głodny i niesamoowicie zastraszony- bał sie ludzkiej ręki. WET. ocenil go na trzy miesiące.Anemia, poczatki krzywicy, ale to pokonaliśmy. Miał być niwielkim psem.Arik co prawda urósł,ale charakter pozostał ten sam: towarzyski, przyjacielski,kchający gości,którym przy powitaniach chciał skoczyć w ramiona.Zawsze musiał powitać każdą osobę, lubiał być w centrum uwagi, zpraszając odwiedzajacych nas gości do wspólnej zabawy.Do końca pozostał tym samym wesołym szczeniaczkiem , zawsze z roześmianą mordą.Pozostał ze mną prawie 10 lat. Decydujac się na psa człowiek ma zawsze świadomość, że czas pożegnania przyjdzie szybko.O wiele za szybko.W przypadku Arika rozstanie przyszło nagle, zupełnie niespodziewanie. 30 maja 2009 o godz. 9 20, zasnął cichutko na zawsze - udał się za TM.Wierzę, że kiedyś.....mnie dostrzeże,podbiegnie do mnie i już nigdy się nie rozstaniemy.Razem przekroczymy Tęczowy Most.