o zwierzaku:
Jest to kot, który kiedyś przychodził do mnie na ganek na posiłki. Pewnego dnia nie mógł utrzymać się na nogach. Poszłam z nim do weterynarza, okazało się, że jest bardzo chory i potrzebna mu kuracja zastrzykami przez jakiś czas. Wzięłam więc go do domu i przez dwa tygodnie chodziłam z nim do weterynarza. Kot przyzwyczaił się do domu, ale pewne nawyki z życia na wolności mu zostały. Latem przychodzi na posiłki, wyleguje się w trawie w ogrodzie, gdy chłodno lub pada śpi na werandzie, do domu nie chce, natomiast zimą z domu nie wychodzi. I tak do wiosny, którą zapowiada siedząc pod drzwiami i miałcząc, że chce wyjść z domu. Po przebytej chorobie ma przekrzywioną główkę, jest trochę gapciowaty, ale waleczny, o czym świadczy brak kawałka ucha. Pieszczoch jak wszystkie pozostałe moje zwierzaczki.