Gazeta.pl  | metrocafe.pl  | Poczta  | Forum  | Blogi  | Wyborcza.pl  
Pogoda  | Randki  | Gry
 » zwierzaki  » Wąglik [*]
podaj łapę

(12)

oceń zwierzaka
(10.00)

Wąglik [*]

koty
w serwisie od:30 10 2009, 10:19
właściciel k_z
Metryczka:
urodzony:1 6 2009
miasto:Reda
klasyfikacja: » koty » mieszańce (poza grupami FIFe) » mieszaniec (mruczuś europejski)
płeć:nie wiem
o zwierzaku:
Robocza nazwa: Wąglik. Nie wiem nawet czy kocurek czy kotusia. Zostały jedynie 2 zdjęcia.... [']
Od kilku tygodni na balkon przychodziły się stołować 2-3 miesięczne kociaki. Czarne, dzikie, szybkie jak błyskawica. Radosne, żywiołowe. Jeden ciut mniejszy... z czasem coraz mniejszy... coraz chudszy. Tylko czasem udało mi się go przez chwilę dłużej poobserwować, jak z noskiem przyklejonym do szyby patrzył jak szaleje po domu nasz domowy biały kociak, niewiele starszy przecież. Patrzył z bezbrzeżnym smutkiem w załzawionych coraz bardziej oczkach.
Coraz rzadziej przychodził, na coraz chudszych, coraz bardziej trzęsących się łapkach. W końcu cudem udało mi się go złapać- był już tak wycieńczony że chyba zapadał w śpiączkę na siedząco przy jedzeniu, i nie usłyszał otwieranych drzwi.
Po kilku panikartskich fikołkach na szybę mały zrezygnował. Usiadł w kącie i przysypiał, lub raczej omdlewał. Domowy kociak wpadł niemal w euforię, a potem w histerię, że mały kot nie działa, nie wstaje, nie bawi się. Pogryzał, zaczepiał, co chwila interwencja. Czarnula tymczasem co chwila wpadała w ściączkę, budząc się na 5 minut po to, aby powlec się za białasem, jedynym rozpoznawalnym kształtem w strasznym-nowym otoczeniu.
Cały dzień siedziałam z Wąglikiem w domu, modląc się żeby weterynarz zdążył, żeby nasz kot nie zamęczył chudzielca swoją chęcią do zabawy, żeby kociak przeżył podróż do domu z fachową opieką. Nie mogłam pogłąskać, zeby nie płoszyć wypłosza, który na dotknięcie reagował tylko sykiem lub drgawkami.
Wizyta domowa wybłagana, koci katar: antybiotyk, odrobaczenie, glukoza. Już wydawało się że jest trochę lepiej. Pod koniec dnia dał się dotknąć, zaczął nawet popiskiwać. Nawet nie zanotował że jedzie samochodem- patrzył tylko gdzie nasz białas, który uparł się towarzyszyć bidzie.
U Agnieszki Wąglik kolejne dwa dni spędził ogrzewany przez zastępczą mamę- sukę. To było lepiej, to gorzej, to wybudzał się, to omdlewał, spał albo jęczał.
1 października przed południem Wąglik nie miał już ochoty na dalsze użeranie się ze swiatem. Nie zdążył zamruczeć na kolanach, nie zdążył się dowiedzieć że duże dwunogie może służyć do dobrych rzeczy. Nie wiem nawet czy zdążył się choć trochę przyzwyczaić do futrzanej niańki... czy chociaż ona na chwilę przestała być przerażająca dla dzikuska.
Mam tylko nadzieję, że było mu ciepło i dobrze. Mam tylko nadzieję że było mu choć trochę lepiej niż w "domu" w starym ogrodzie. Mam tylko nadzieję że to nie moja wina, że nic nie mogłam więcej zrobić.
najnowsze komentarze
  • paulus_11

    2009-11-02 15:35:04
    Bardzo smutne.pozdrawiam
  • Maila

    2009-10-31 11:38:27
    Wąglik♥♥♥ http://www.ekartki.pl/halloween/5j4G_jvsbPmkCDGO ♥♥♥ pogodnego i wesołego weekendu i udanego Halloween... ♥♥♥ Maila ♥♥♥
    punkciki dodałam ♥♥♥