No więc... Moja miłość do zwierząt zaczęła się gdy miałam 3 latka. Mieszkałam na Śląsku z rodzicami a gdy się przeprowadzaliśmy do Czelatyc rodzice wzięli ze schroniska dużego, białego psiaka z gługą sierścią-Misia. Potem przyjęliśmy bezdomnego kotka-Mruczka. Mój wujek miał dwie młode suki i jednej z nich szukał domu. Przyjęliśmy Tusię - mix Pinczera. Po kolejnej przeprowadzce, gdy miałam 5 lat do Rokietnicy straciłam Mruczka. Zaginął. Misia straciłam w wieku 7 lat. Zdechł w wyniku walki z chorobą. Została Tusia. Ale nie długo była sama. Rok potem przyjęliśmy przybłędę-Kitka. Nie był z nami długo. Zaginął. Moja babcia miała kotkę, i chciała znaleść jej dom. Przyjęlićmy ją. Obecnie mamy w domu Kitkę i Tusię, a Sonię mamy wziąść w tym miesiącu do domu, gdyż jest obecnie u mojego wujka, lecz chodzi w tę i z powrotem na drodze i boimy się, że przejedzie ją auto. Wujek chętnie nam ją ,,da", ponieważ chce, aby była bezpieczna i szczęśliwa.